Ludzie dzielą się na dwa obozy: na tych, którzy perfekcjonizmem się nie przejmują i nie zwracają na niego uwagi oraz na tych, którzy nie mogą się od niego uwolnić. Będąc współudziałowcem w 4 spółkach i odpowiadając za najróżniejsze zadania, m.in. sprzedaż produktów, budowanie wizerunku marki czy działania sprzedażowe – nie mogę narzekać na brak pracy. Nie zawsze jestem też w stanie dopiąć wszystko na ostatni guzik. Całkiem prawdopodobne, że odbiorcy tego nawet nie zauważają, ale my o tym wiemy. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że przy budowaniu kontentu najważniejsze jest dawanie odbiorcom wartości, a nie dopracowanie w 100% wizerunku. Chodzi o to, aby ludzie doceniali nas za to, co robimy, a nie za grafiki, które tworzymy. Należy też pamiętać, że jestem nie tylko przedsiębiorcą i udziałowcem, ale również mamą i żoną. Często muszę wybierać, czy poświęcić swój rodzinny czas na wstawienie i dopieszczenie postów, czy po raz kolejny sprawdzać tekst w poszukiwaniu literówek, czy może trochę odpuścić i cieszyć się obecnością najbliższych i dobrą kawą wypitą w ogrodzie.
Uważam, że perfekcjonizm u niektórych osób może być kulą u nogi, która uniemożliwia im dalszy rozwój. Oczywiście, są też osoby, które bardzo dbają o swój wizerunek, a ich perfekcjonizm niesie za sobą wiele korzyści. Jednak to, czy perfekcjonizm będzie dla nas pomocą, czy przeszkodą w dużej mierze zależy od grupy docelowej naszych odbiorców.
Na temat perfekcjonizmu w ramach „Inspirujących Rozmów Lidera” postanowiłam porozmawiać z Jowitą Trzaską – założycielką fanpage „Bosko Nieidealna”. W poniższym artykule możesz przeczytać, co Jowita sądzi o perfekcjonizmie.
Skąd pomysł na „Bosko Nieidealną”?
W dużej mierze wyniknęło to z mojego doświadczenia życiowego. Z perfekcjonizmem jest jak z alkoholizmem: z tego nie da się wyrosnąć. Natomiast kiedy wiemy, jak postępować ze złym profesjonalizmem – jesteśmy w stanie dostrzec sygnały, które pojawiają się, gdy dochodzi on do głosu. A lubi to robić w najmniej oczekiwanych momentach.
Jestem właśnie takim alkoholikiem perfekcjonistką. W pewnej chwili postanowiłam z tym walczyć, stwierdziłam, że jest to możliwe i chciałam pomóc innym kobietom. Byłam kiedyś osobą, która chowała się w szafie – bałam się odezwać z obawy, że powiem coś nie tak, że ktoś powie, że jestem głupia lub się nie znam. Obawiałam się przejęzyczenia, więc wolałam się w ogóle nie odzywać. W towarzystwie byłam „milczącą Jowitą”. Kiedy robiłam swoją pierwszą stronę w internecie, potrafiłam cały dzień spędzić nad wyborem odpowiedniego odcienia fioletu, który różnił się tylko dwoma cyferkami – jak pokazywałam je mężowi, mówił, że przecież to ten sam kolor. Wszystko, co robiłam, robiłam megaperfekcyjnie – zajmowało mi to mnóstwo czasu i tak naprawdę w ogóle nie posuwałam się do przodu. Wkładałam ogrom pracy, mnóstwo wysiłku i zaangażowania, a cały czas byłam w tym samym miejscu. W końcu tupnęłam nogą i stwierdziłam, że tak nie może być i muszę coś zmienić, bo inaczej niczego nie osiągnę. Przyświecał mi cel – moje marzenia, które chciałam zrealizować. Jednak żeby to zrobić, musiałam się pozbyć perfekcjonizmu. Właśnie dlatego zaczęłam nad nim pracować. Efektem moich prac jest książka „Bosko nieidealna. Kreuj lepsze jutro”, w której opisuję swoje nieperfekcyjne życie. Pokazuję w niej, że nasze życie nigdy nie będzie idealne, że tak naprawdę jest ono sinusoidą, rollercoasterem. Jak jedziemy w górę – to się cieszymy, bo mamy fajne widoki. Później czujemy przerażenie, bo zaczynamy spadać. Jednak za chwilę znów jedziemy w górę. I to jest fajne. Tylko należy zacząć myśleć, że nie perfekcyjne życie jest równie dobre. Mówią, że perfekcjonizm to mszczenie się na sobie. I jest w tym mnóstwo prawdy.
Rodzaje perfekcjonizmu
W latach osiemdziesiątych uważano, że perfekcjonizm jest zły, ponieważ nas ogranicza i nie prowadzi do niczego dobrego. Natomiast teraz opinia o nim się trochę zmieniła. Perfekcjonizm można wyznaczać na linii:
– perfekcjonizm zły, czyli ten, który nas blokuje i ogranicza. Poczucie, przez które nie jesteśmy w stanie nic zrobić;
– perfekcjonizm zdrowy, który nas motywuje. Występuje, gdy jesteśmy osobami elastycznymi, nie przejmujemy się porażkami i wyciągamy z nich kolejne lekcje;
– leniwiec, czyli ktoś, kto kompletnie nic nie robi i jest totalnym przeciwieństwem perfekcjonisty.
Najlepiej byłoby się znaleźć pośrodku tej osi i pozwolić, aby kierował nami zdrowy perfekcjonizm. On motywuje nas do pracy, ponieważ dzięki niemu wyznaczamy cel, do którego dążymy. Trzeba jednak pamiętać, że cel nie będzie wyryty na skale, ale napisany na piasku. Zdrowy perfekcjonista jest elastyczny – obserwuje, co się dzieje i modyfikuje swoje działanie w zależności od konkretnej sytuacji. Osoba, której perfekcjonizm przybiera niezdrowe odcienie, w takim momencie się zatrzyma – nie pójdzie dalej, bo będzie się bała porażki, a wszystko, co się z nią kojarzy, związane jest z jego samooceną. Tak naprawdę osoby, które mają niską samoocenę, będą najprawdopodobniej perfekcjonistami ze złymi odcieniami, ponieważ wszystko, co zrobią źle, będą mocno odbierali osobowo. Będą uważali, że nie są lubiani przez innych, że nie są profesjonalistami, że zrobili coś źle i są nieudacznikami.
Gdybyśmy na osi chcieli oznaczyć, jak coś wykonujemy, to mielibyśmy do wyboru: dobrze, bardzo dobrze, świetnie i perfekcyjnie. Większości ludzi na świecie jest w zupełności zadowolonych, gdy coś jest wykonane bardzo dobrze i nie widzą różnicy między bardzo dobrze a perfekcyjnie. Natomiast perfekcjonista za wszelką ceną dąży do tej najwyższej oceny. Niestety takie podejście często odbija się później na jego zdrowiu.
Świetnym podejściem jest bycie elastycznym w tym, co robisz. Aby tak dobrać swoje działania, żeby przynosiły rezultat. Dzięki temu jest się bardziej widocznym, działa się szybciej i skuteczniej.
Czy warto na siłę pracować nad sobą i stawać się perfekcjonistą?
Wymyśliłam Boską Nieidealną, ponieważ nie jestem blondynką i niestety wiele rzeczy nie uchodziło mi na sucho. Stwierdziłam, że będę Boską Nieidealną i jeśli czegoś nie zrobię, będę wytłumaczona. Moja idea została przyjęta przez ludzi, z czego bardzo się cieszę.
Z perfekcjonizmem jest tak, że dopóki Cię nie uwiera, dopóki nie powoduje, że podchodzisz do pracy w złym humorze i nie chce Ci się/boisz się czegoś zrobić – jak najbardziej jest w porządku. Natomiast jeżeli miałabyś takie sygnały, to będzie oznaczało, że Twój perfekcjonizm idzie w złą stronę. Moim zdaniem to, co jest wymuskane, jest nijakie. Fascynują nas rzeczy nieidealne, wyróżniające się od innych. Często zapominamy o tym, że idealność wcale nie jest sexy, a to, co nie jest idealne – dodaje smaczek wszystkiemu innemu.
Bardzo chciałabym wszystkich zachęcić, żeby trochę odpuścili i dali sobie przestrzeń na bycie nieidealnym, bo dzięki temu będą w stanie zrobić dużo więcej.
Ostatnio czytałam, że wiele lat temu jeden z farmaceutów szukał leku, który pomoże mu zwalczyć nałóg związany z morfiną. Szukał go, żeby się tego wyzbyć, a efektem było wynalezienie coca-coli. Pokazuje to, że nieraz dzięki działaniom, które podejmujemy i które według nas się nie udają, w efekcie powstaje coś bardzo fajnego. Jeśli mamy pewne obawy i nie jesteśmy do końca pewni, czy w dobrym kierunku zmierzamy, czy z nami wszystko jest okej – warto sięgnąć pamięcią wstecz. Wydarzenia, które miały miejsce w przeszłości, które dla nas były totalną katastrofą, w perspektywie czasu okazuje się, że mają bardzo fajne efekty. Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, to każda następna porażka nie jest tak bardzo bolesna, ponieważ mamy świadomość, że możemy przekuć ją w coś fajniejszego.
Perfekcjonizm – cecha wrodzona czy nabyta?
Z perfekcjonizmem się nie rodzimy – nabywamy go przez lata. Najbardziej kluczowe są lata naszego dzieciństwa i dorastania. Wtedy kształtują nas rodzice, nasze otoczenie i środowisko, a to, co usłyszymy, kieruje nami i ma wpływ w przyszłości. Jeżeli od rodziców będziemy słyszeli pytanie, dlaczego dostaliśmy czwórkę (a nie piątkę, która jest lepszą oceną) i cały czas poprzeczka stawiana przed nami będzie podnoszona, to jest duże prawdopodobieństwo, że będąc dorosłymi, również będziemy tę poprzeczkę stawiali sobie coraz wyżej. Jeżeli z kolei dostaniemy złą ocenę i będziemy za nią ganieni – będziemy chcieli zrobić wszystko, aby zadowolić rodziców. Wpadniemy w pułapkę perfekcjonizmu.
Są chwile, gdy trzeba się do czegoś przyłożyć i wtedy warto być perfekcjonistą. Jednak są też takie, kiedy to naprawdę nie ma znaczenia i można sobie trochę odpuścić. Jeśli jesteśmy wychowani w takim duchu, to jest bardzo prawdopodobne, że perfekcjonizm nie przejdzie na złą stronę. Natomiast jeśli dużo jest od nas wymagane, to jest duże prawdopodobieństwo, że wpadniemy w zły perfekcjonizm.
Genetyka trochę może wpływać na perfekcjonizm, pod warunkiem, że mamy pewnego rodzaju osobowość. Natomiast ta kwestia nie jest jeszcze dokładnie zbadana, dlatego perfekcjonizm zależy przede wszystkim od wychowania. Należy uważać, jak postępujemy z naszymi dziećmi, ponieważ nie zawsze perfekcyjna mama jest mamą dobrą i nie zawsze perfekcyjne wychowanie jest dobre dla dziecka w przyszłości. Na Netflixie jest ciekawy film: „Małe ogniska”, w którym pokazana jest perfekcyjna mama, życie w ich domu i jak ono odbija się na dzieciach. Na początku jest idealnie, jednak potem okazuje się, że w dzieciach pozostaje spore piętno.
Podsumowanie
Każdy z nas ma swoje wewnętrzne demony pod postacią perfekcjonizmu. Właśnie dlatego róbmy to, co daje nam radość i poczucie zgody ze samym sobą. Jeżeli jesteście perfekcyjni i nie jest to Wasza kula u nogi – okej. Jednak jeśli przychodzi moment, w którym chcecie zrobić coś więcej, czujecie, że macie potencjał, aby rozwinąć siebie i swoją firmę dalej, ale macie hamulce związane z perfekcjonizmem czy innymi rzeczami – warto zacząć nad tym pracować i dać sobie przestrzeń na to, aby nie być idealnym. Pamiętajmy, że nawet najlepszy plan może legnąć w gruzach ze względu na czynniki, na które nie mamy wpływu i których nie przewidzieliśmy w swoim planie.